Maryja, SKUTECZNA Orędowniczka! Urodziłam się w poprawczaku. ŚWIADECTWO

Zapraszamy do lektury, pięknego świadectwa, które dowodzi wielkiej miłości Matki Bożej do każdego człowieka.

UWAGA! Świadectwo pochodzi ze strony https://www.facebook.com/oddaniniepokalanej/ Profil ten, założony został przez OO. Franciszkanów w Niepokalanowie i związany jest z pierwszosobotnimi nabożeństwami i spotkaniami „Oddaj się Maryi”.

***

Urodziłam się w poprawczaku.

Szczęść Boże. Chcę się podzielić moim krótkim świadectwem; chcę je wypowiedzieć na chwałę Matki Bożej, a przede wszystkim na chwałę Trójcy Świętej i na chwałę Boga Ojca, który jest najwspanialszym Ojcem.

Pierwsza rzecz, jakiej w moim życiu doświadczyłam poprzez Matkę Bożą, to jest właśnie to, że Bóg jest moim Ojcem. Żeby podkreślić to, dlaczego to jest tak bardzo ważne dla mnie, muszę sięgnąć do początków mojego życia. […] Moja mama, kiedy była ze mną w ciąży, była wtedy w poprawczaku w Koronowie. Ja nie znam swojego taty, nie wiem, kto to jest, więc możecie się domyślać, że jestem sierotą wychowaną przez babcię, osobą naznaczoną odrzuceniem, porzuceniem, która nigdy nie doświadczyła, czym jest miłość matki ziemskiej, ani nigdy nie doświadczyłam, czym jest miłość ojca ziemskiego, ponieważ go nie miałam, w ogóle go nie znałam. I to jest takie niesamowite, że Bóg od samego początku troszczy się o nas. Potem w trakcie życia otwierają się pewne szufladki i Pan Bóg nam pokazuje, że: ”Ja byłem z tobą od początku”. Dlaczego?

Kiedyś, jak byłam na rekolekcjach ignacjańskich na III stopniu, to było rok temu, rozważałam Mękę Pańską i Jego miłość, spotkałam kapłana, który właśnie pochodził z Bydgoszczy, obok Koronowa. I mówi do mnie: „Słuchaj, tam jest przepiękna katedra”. Ja mówię: „O, super, chciałabym ją kiedyś zobaczyć”. Bo nigdy nie byłam w Bydgoszczy, tylko się tam urodziłam, w Koronowie, gdzie jest zakład karny dla kobiet.

Ja zawsze jestem prowadzona przez Matkę Bożą tym świętem 15 sierpnia. To jest święto, które można powiedzieć, Matka Boża wybrała dla mnie i tym dniem mnie prowadzi. Jestem Jej niewolnikiem od 7 lat i wszystko, co czynie i robię, robię tylko dla Niej.

Ale kiedy weszłam do Internetu i zobaczyłam, pod jakim wezwaniem jest katedra – oczywiście pod wezwaniem Matki Bożej Wniebowziętej 15 sierpnia. Ja urodziłam się 1 listopada, we Wszystkich Świętych. A cała moja rodzina, nikt z mojej rodziny nie jest wierzący. Każdy był w więzieniu, każdy był alkoholikiem i narkomanem, a co najważniejsze – nigdy w moim pokoleniu nie było rodziny sakramentalnej. Nigdy. A jednak Matka Boża – nie wiem dlaczego – wybrała akurat mnie, abym mogła przerwać to – ja mam rodzinę, mam kochającego męża, który urodził się 8 grudnia, którego wyprosiłam na pielgrzymce, kiedy szłam do Częstochowy, mam czwórkę wspaniałych dzieci.

W mojej rodzinie zawsze dzieci umierały po porodach. Dziewczynki. Moja babcia – umarło po porodzie dziecko, moja siostra straciła po porodzie dziecko i moja ciąża – jedyna córeczka, bo mam trzech synów – też była zagrożona; pół roku leżałam w szpitalu. Całą ciążę odmawiałam różaniec, oddałam to dziecko Matce Bożej.

Proszę sobie wyobrazić, że wszystkie dzieci rodziłam przez 45 minut, a kiedy przyszłam na poród, okazało się, że moje dziecko jest ułożone pośladkowo. Powiedzieli mi, że jeśli będzie szybko, to urodzę, a jeśli nie, to wezmą mnie na cesarskie cięcie. Leżałam 5 godzin, a nic się nie działo. Położyli mnie na stół, zrobili cesarkę. Pan, który mnie operował, powiedział do mnie, czy jestem wierząca, bo powinnam pójść i podziękować za to dziecko. Kiedy otwierali mój brzuch, okazało się, że moje dziecko miało coś takiego – „wisielec”. Nie to, że było owinięte pępowiną, ale tak się ludzie wieszają. Gdyby rodziło się normalnie, ta pętla by się zacisnęła i ona urodziłaby się martwa. A moje dziecko urodziło się 7 października – Matki Bożej Różańcowej.

I to jest dziecko, które naprawdę jest czyste; dziecko, które ma teraz 17 lat i kocha Matkę Bożą miłością czystą i ma łaskę wiary, jak niektóre dorosłe.

A na koniec chciałam wam powiedzieć, […] co było dla mnie najbardziej zaskakujące w tej katedrze w Koronowie. Ktoś napisał komentarz w Internecie, że to, co go najbardziej zadziwiło w tej katedrze to to, że jest ona tak ściśle zjednoczona z zakładem karnym, jakby tworzyła jedną całość. I to było dla mnie niesamowite – to, że Matka Boża przygarnia nas wszystkich i nie ma takiej rzeczy, takiego człowieka, takiej historii, której Ona by nie przemieniła.

I na koniec powiem wam, jak bardzo pragnęłam z mężem iść drogą Matki Bożej i cały mój dom konsekrowałam Maryi. Naprawdę zaczęły dziać się cuda. Mogłam mieć tę łaskę odmówienia Nowenny Pompejańskiej z moim mężem – polecam; ze współmałżonkiem jest coś wspaniałego. Razem chodzimy na „Trzynastki”, razem robimy I Soboty miesiąca. I wszystko Matka Boża może nam ofiarować. Ale to, co powiedział Ojciec – to było takie piękne, to mi się podobało i to jest prawda – „Nie pertraktujmy z Matka Bożą. Kiedy się Jej oddajemy, mówmy – jestem cały Twój”. I wtedy Ona robi w naszym życiu to, co chce.

Kiedy zapytałam Jej, dlaczego wcześniej w moim domu przed konsekracją nie działy się te wszystkie piękne rzeczy, Ona mi powiedziała:
„Bo Ja jestem pokorna. Kiedy ty mi nie dajesz całkowicie władzy nad swoim życiem, Ja stoję z boku i czekam. Ale kiedy Ty mi mówisz: „Od tej pory jesteś Panią i Królową mojego życia, to Ja wtedy działam”.

I to jest naprawdę prawda. Ona używa nas do tego, byśmy mogli głosić jej chwałę. W tym roku Maryja poprosiła mnie – a byłam Jej niewolnikiem bardzo długo – żebym modliła się z grupą innych ludzi. I modlimy się w Szczecinie w intencjach Matki Bożej, więc to dzieło się rozrasta. Wierzę głęboko, że jeśli czynimy rzeczy dla Niej, to Ona się zatroszczy o wszystko. Bóg zapłać.

Świadectwo pochodzi ze strony https://www.facebook.com/oddaniniepokalanej/ Profil ten, założony został przez OO. Franciszkanów w Niepokalanowie i związany jest z pierwszosobotnimi nabożeństwami i spotkaniami „Oddaj się Maryi”.