WEJŚCIE TRÓJCY ŚWIETEJ W ŚWIAT CZŁOWIEKA PRZEZ EUCHARYSTIĘ
Idąc za myślą Jezuity Mitcha Pacwa warto podkreślić, że wielu nam współczesnych katolików przypomina nieco mieszkańców Nazaretu za czasów Jezusa. Przecież Boskość Jezusa została ukryta w dziecku, które było niechciane przez mieszkańców. Urodziło się w szopie, pośród zwierząt. Bóg jest ukryty w ciężko pracującym synu cieśli, który opiekował się swoją owdowiałą Matką. Ta Boskość została niezauważona przez 30 lat, do momentu kiedy sam Jezus ogłosił, że On sam stanowi wypełnieni proroctwa Izajasza. „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej, i dzień pomsty naszego Boga; aby pocieszać wszystkich zasmuconych. (Iz 61, 1-2)”.
Przecież Jego słowa musiały wzbudzać zdziwienie, jednakże mało kto z mieszkańców uwierzył, że Chrystus to oczekiwany Mesjasz. Co więcej, kiedy upomina ich za brak wiary, w to kim Jest, wielu słuchających Go, chciało zrzucić Jezusa z urwiska. Jednakże tego nie czynią a On „Przeszedł obok nich i poszedł dalej” (Łk 4,30).
Jednym z kluczy, prowadzących dusze do pełnego wiary zjednoczenia z Jezusem eucharystycznym, jest cnota pokory. Nazarejczycy, Apostołowie, myśleli, że bardzo dobrze znają Jezusa, znali przecież Jego rodziców, znali Jego zwyczajny zawód, znali Go jako człowieka. Nie potrafili wejść w ten wymiar głębszy, duchowy. Nie mogli zrozumieć, że Jest Mesjaszem.
Jakże zakryte były oczy mieszkańców Nazaretu i jakże często są zakryte oczy nam współczesnych ludzi, którzy nie widzą w Jezusie Boga, co więcej, nie wierzą w Jezusa Eucharystycznego.
Nasz brak zrozumienia nie jest niczym nowym. Przypomnijmy sobie fragment Ewangelii o uczniach w drodze do Eamus. Przecież dwaj uczniowie w drodze do Emaus nie poznali Jezusa, nie rozpoznali Go. Ciągle żyli nadzieją, że Chrystus miał być obiecanym wybawicielem Izraela. Byli Nim poniekąd rozczarowani: „A myśmy się spodziewali”. Co więcej, słyszą od kobiet o pustym grobie, a to już im się w ogóle nie mieści w głowie. Kiedy Jezus wyjaśnia im pisma z taka mocą, że ich serca aż płoną lecz jeszcze Go nie rozpoznali, kim On jest. I dopiero „PRZY ŁAMANIU CHLEBA”, otwierają się im oczy i Go rozpoznają (Łk 24, 13-35).
Mam świadomość, że większość z nas jest „takim uczniem z Emaus”. Idziemy z Jezusem przez życie ale Go nie rozpoznajemy. Mamy wiedze daną nam przez Magisterium Kościoła, ale jeszcze w pełni nie rozpoznajemy, kim jest Ten, którego przyjmujemy w Eucharystii. I tutaj rodzi się pytanie: dlaczego Jezus dał nam ten wyjątkowy sakrament albo jakiej odpowiedzi od nas oczekuje. Podczas każdej Mszy Świętej kapłan mówi: „Oto Boży Baranek” i tutaj odniesienie do słów, które Jan Chrzciciel wypowiedział do swoich dwóch uczniów, kiedy Jezus przechodził obok nich. Kiedy ci uczniowie zaczeli wówczas iść za Jezusem, spytali Go: „Gdzie mieszkasz? A On odparł: „Chodźcie, a zobaczycie” (J 1,39).
Ale Eucharystia to nie tylko Jezus. W roku 1916, roku przygotowującym do objawień Matki Bożej w Fatimie, Anioł Pokoju ukazał się trzy razy Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi. Najbardziej zasadniczym, pełnym dramatyzmu wydarzeniem jest trzecia wizyta, gdy Anioł przybywa z Eucharystią. Zawiesiwszy Hostie i kielich mszalny w powietrzu, sam pochyla się do ziemi, dotykając jej czołem, i każe dzieciom powtórzyć trzy razy następująca modlitwę:
„Przenajświętsza Trójco, Ojcze, Synu, Duchu Święty, wielbię Cię z najgłębszą czcią i ofiaruję Ci przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego we wszystkich tabernakulach świata, jako przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany. A prze nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi błagam Cię o nawrócenie biednych grzeszników”.1
W Eucharystii staje się obecny nie tylko Chrystus, nie tylko On sam
Kiedy Chrystus staje się obecny dla nas w Eucharystii, nie jest sam. Często nie podkreślano tego na lekcjach katechezy. Na lekcjach religii, w katolickiej szkole średniej, w homiliach – mało kto sugeruje, że w Eucharystii staje się obecny nie tylko Chrystus.
Często wydaje się nam, że rozumiemy już wszystko, co można wiedzieć o Eucharystii. Owszem. Rozumiemy co to jest transsubstancjacja2 , większość bardziej wierzy niż rozumie.
Potrafimy cytować nauczanie Kościoła, ale w rzeczywistości nie rozumiemy Eucharystii, nie mamy pełnej świadomości, jak wiele się w niej jeszcze kryje, choćby to, że Chrystus nie jest sam.
Warto w tym miejscu sięgnąć po definicje Eucharystii z Soboru Trydenckiego, z sesji XXII, 1562 r.:
Postanowienia Soboru Trydenckiego dotyczące Eucharystii:
„Jeżeli ktokolwiek zaprzeczy, że ciało i krew razem z duszą i Bóstwem naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus są prawdziwe, rzeczywiście i cieleśnie obecne w sakramencie Przenajświętszej Eucharystii i jeżeli twierdzi, że jest On tam tylko w sposób symboliczny – to niech będzie przeklęty!”
„Rozdział I. [Ustanowienie najświętszej ofiary Mszy]. Ponieważ w pierwszym Testamencie [oświadcza Apostoł Paweł] z powodu niemocy kapłaństwa lewickiego nie było pełnej doskonałości, dlatego [zrządzeniem Boga, Ojca miłosierdzia] musiał powstać nowy kapłan „na wzór Melchizedecha” [Rdz 14, 18; Ps 109, 4; Hbr 7, 11], Pan nasz Jezus Chrystus, który by mógł dopełnić [Hbr 10,14] i udoskonalić wszystkich potrzebujących uświęcenia. Ten przeto Bóg i Pan nasz – mimo że dla dokonania ich wiekuistego odkupienia miał się tylko raz złożyć w ofierze Bogu Ojcu przez śmierć na ołtarzu krzyża, jednak ze śmiercią nie miało ustać Jego kapłaństwo [Hbr 7, 24-27] – dlatego podczas Ostatniej Wieczerzy, „tej nocy, której został wydany” [1 Kor 11, 23], pragnął pozostawić Kościołowi, swej umiłowanej Oblubienicy, ofiarę widzialną [zgodnie z wymaganiami ludzkiej natury], ażeby uobecniała krwawą ofiarę mającą się raz dokonać na krzyżu, aż do końca świata była jej trwałą pamiątką i przydzielała nam jej zbawczą moc odpuszczania grzechów codziennie przez nas popełnianych. Ogłaszając się zatem ustanowionym „kapłanem na wieki na wzór Melchizedecha” [Ps 109, 4], ofiarował Bogu Ojcu ciało i krew swoją pod postaciami chleba i wina i pod symbolami tych rzeczy Apostołom – których wtedy ustanowił kapłanami Nowego Przymierza – dał je do spożycia oraz im i ich następcom w kapłaństwie polecił składać ofiarą słowami: „To czyńcie na moją pamiątkę” [Łk 22, 19; 1 Kor 11, 24], jak to Kościół zawsze rozumiał i nauczał [kan. 2]
Sobór uczy, że Eucharystia zawiera „Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Ale co to właściwie oznacza?
Podobnie jak wielu katolików znałem termin „wcielenie”, lecz wiedziałem o nim jedynie tyle, że odnosi się do tego momentu w czasie, kiedy druga Osoba Trójcy Świętej „wcieliła się”, to znaczy „przyjęła ludzkie ciało” – Syn Boga stał się człowiekiem.
Kościół naucza, że na słowa Maryi wypowiedziane jako fiat: „Niech Mi się stanie według twego słowa”, mocą Ducha Świętego została z Niej utworzona ludzka natura, z ciałem i duszą, i została na zawsze połączona z Boską naturą drugiej Osoby Trójcy Świętej.
Jak wyjaśnia Katechizm, „wcielenie nie oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem, ani że jest On wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem (KKK 464).
Jezus Chrystus jest jedną Boską Osobą o dwu różnych naturach: jednej całkowicie ludzkiej, drugiej całkowicie Boskiej. Te dwie natury są tak nierozłączne, że Boska Osoba Chrystusa „pozostała zjednoczona z Jego duszą i Jego ciałem, rozdzielonymi od siebie przez śmierć” (KKK 650); i gdy Ojciec wskrzesił Chrystusa, „w doskonały sposób wprowadził Jego człowieczeństwo – wraz z Jego ciałem – do Trójcy” (KKK 648).
W jaki sposób pomaga nam to zrozumieć obecność Chrystusa w Eucharystii?
Nasze słowa mogą nas zwodzić. Kiedy mówimy o chlebie, który staje się Ciałem Chrystusa, i winie, które staje się Krwią Chrystusa, nasze słowa mogą sugerować – błędnie – że jest to już wszystko, co się dzieje, i że Chrystus może zostać podzielony na dwie części.
Ze względu na słowa konsekracji Ciało Chrystusa rzeczywiście staje się obecne pod widzialną postacią chleba, a Krew Chrystusa rzeczywiście staje się obecna pod widzialną postacią wina.
Lecz nie możemy dzielić Chrystusa. Wszędzie tam, gdzie jest Jego Ciało, tam musi być także Jego Krew. A wszędzie tam, gdzie są Jego Ciało i Krew, muszą także być Jego ludzka dusza i Jego Boska natura.
W tajemnicy wcielenia jest jednak coś jeszcze. Ponownie przeczytałem z uwagą encyklikę papieża Pawła VI o Eucharystii Mysterium Fidei i jego wielkie wyznanie wiary Credo Ludu Bożego. Uderzyły mnie dwa wyrażenia: Chrystus jest obecny w Eucharystii „tak jak w niebie” i „nie opuszczając jednak niebios”. Jak Chrystus jest obecny w niebie? Czy On jest sam? Oczywiście że nie!
Chrystus jest drugą Osobą Trójcy Świętej, prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, odwiecznie zjednoczonym z Ojcem i Duchem Świętym. Tak jak nie może być żadnego podziału wewnątrz ludzkiej natury Chrystusa, tak też nie może być podziału wewnątrz Jego Boskiej natury. Tak jak nie możemy oddzielić Ciała Chrystusa od Jego Krwi lub Jego duszy od Jego Ciała i Krwi, tak też nie możemy oddzielić Chrystusa od pozostałych Osób Trójcy Świętej.
W niebie Chrystus „żyje i króluje” razem z Ojcem i Duchem Świętym. A jak On króluje?
Jako Syn Boży i Syn Człowieczy, Król królów. Uwielbiony teraz w ciele i duszy, siedzi po prawicy Ojca, otoczony przez cały niebieski dwór aniołów i świętych, i zjednoczony na wieki ze swoją Matką, Najświętszą Maryją Panną, która, wzięta do nieba z ciałem i duszą, panuje wraz z Nim jako Królowa nieba i ziemi.
Chrystus nigdy nie jest sam. Kiedy On staje się obecny w Eucharystii tak jak w niebie, nie opuszczając jednak niebios, znaczy to, że całe niebo jest obecne z Nim. Nic dziwnego, że On nam mówi: „Królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17, 21).
Wizja św. o. Pio
Dla świętego ojca Pio msza święta była nie tylko Kalwarią, lecz także rajem, a Najświętsza Maryja Panna była jego stałą towarzyszką przy ołtarzu. Gdy go o to zapytano, wyjaśnił, że Matka Boża jest obecna podczas każdej mszy świętej wraz z wszystkimi aniołami i „całym chórem niebieskim”. Podczas każdej mszy świętej „widział niebo otwarte, wspaniałość Pana Boga i chwałę aniołów i świętych”.
Święta Teresa doświadczyła tego w bardzo osobisty sposób w momencie Pierwszej Komunii Świętej. Kiedy przygotowywała się na przyjęcie Chrystusa pod świętymi postaciami, młoda mistyczka uświadomiła sobie, że miała w niej zamieszkać nie tylko Trójca Święta. Skoro bowiem święci i aniołowie w niebie są „doskonale zjednoczeni z Chrystusem” (KKK 1026), to miało do niej przybyć także całe niebo.
Podczas uroczystości wzruszyła się do łez, co niektórzy ludzie zinterpretowali błędnie, myśląc, że jest smutna, bo wcześniej umarła jej matka, nie mogła zatem dzielić z nią tej wyjątkowej chwili. Teresa pisze:
Nie pojmowały one, że gdy cała radość Nieba spłynie do serca, wtedy serce wygnańca może to przyjąć tylko we łzach… O nie! Nieobecność Mamusi nie zasmucała mnie w dniu mojej Pierwszej Komunii Świętej; czyż Niebo nie było w mej duszy, a czyż Mamusia już od dawna w nim nie przebywała?
1 W. McGrath, The Lady of Rosary [Pani Różańca], w: A Woman Clothed the Sun [Niewiasta obleczona w słońce], Garden City, NY: Doubleday, 1961, s. 180.
2 Transsubstancjacja (łac. transsubstantiatio) lub przeistoczenie – w teologii katolickiej oznacza rzeczywistą przemianę substancji podczas Eucharystii: chleba (hostii) i wina w ciało i krew Jezusa Chrystusa. Termin ten został przyjęty podczas Soboru Laterańskiego IV w 1215 roku. Teolodzy prawosławni używają czasem terminu przeistoczenie (gr. μετουσίωσις, ros. пресуществление) – uważają jednak, że termin ten ma charakter nie opisowy, ale wskazuje na tajemnicę obecności cielesnej Jezusa w Eucharystii.
Przeczytaj także:
Artykuły naukowe (1): O. dr Ireneusz Klimczyk „Św. Maksymilian Maria Kolbe – życie za życie”